.
aktualnosc obraz

Najlepsze polskie wino.

2021-04-13

W poszukiwaniu ideału.



 

W kraju, w którym formalnie mamy już prawie 550 ha winnic, 329 producentów (zarejestrowanych  w KOWR) robi tysiące win. Gdzieś, wśród nich musi być to najlepsze!

Niejeden pijca chciałby się nim raczyć. Każdy sprzedawca chciałby je mieć w swojej ofercie. Wielu producentów z wielką ciekawością by go spróbowała.

Gdzie jest najlepsze polskie wino? Jak je znaleźć?

 

Należałoby zacząć od tego po co nam w ogóle to „naj-”. Znakomita większość z nas ciągle go chce. Wielu chciałoby nim być, preferencyjnie pod każdym względem. Dlaczego tak jest? Antropolog zaproponowałby wyjaśnienie oparte na bezwzględności ewolucji, psycholog wspomniałby o presji społecznej i wpływie wychowania, neurolog skupiłby się na fizjologii układu nerwowego, specjalista od marketingu podparłby się badaniami rynku.

Trzeba chyba pogodzić się ze specyfikom natury ludzkiej i przyjąć, że tak po prostu jest. Próba tłumaczenia, że to bez sensu jest jak przekonywanie nieprzekonanego, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Od „naj-” nie ma ucieczki.

 

Bardziej zasadne jest raczej zastanowienie się czym jest „naj-”. Słownik podpowiada, że jest to przedrostek tworzący stopień najwyższy przymiotników i przysłówków przez dodanie go do form stopnia wyższego, służy pn. do określania rzeczowników mających daną właściwość w stopniu największym.

Najlepsze wino powinno, więc charakteryzować się najlepszą barwą, najlepszym aromatem i najlepszym smakiem… I tu pojawiają się co najmniej dwie trudności: uniwersalne kryteria oceny materii, jaką jest wino oraz specyfika oceniającego.

Nie bez przyczyny mówi się, że wina są jak ludzie – różne i trudne do zamknięcia w ramach określonych schematów, a do tego zmieniające z czasem swój charakter. Mądrzy i doświadczeni znawcy tematu wypracowali względnie uniwersalne kryteria oceny wina. Teoretycznie możemy więc recenzować wina w ujęciu technicznym i stylistycznym, ale czy najwyżej ocenione wino to na pewno będzie to najlepsze? Żeby było jeszcze trudniej,  biologia dokładnie tłumaczy różnice we wrażliwości narządów zmysłów oraz różnice w percepcji sensorycznej poszczególnych osób, a psychologia dostarcza wielu dowodów na to, że człowiek nie jest zdolny do czegoś takiego jak obiektywna ocena – każdy nasz osąd opiera się na wiedzy i doświadczeniu nie tylko w wymiarze świadomym, ale i podświadomym.

Nie da się zatem udowodnić, że istnieje jedno, jedyne, niepodważalne „naj-”.

 

Jeśli bezwzględne „naj-” nie istnieje to poszukiwania nie mają sensu? Oczywiście, że mają. Czyż może być w życiu coś piękniejszego niż niekończące się szukanie swojego względnego „naj-”?! W danym momencie, w określonych okolicznościach, w konkretnym towarzystwie… Wino daje nam niezwykłą możliwość odkrywania go ciągle na nowo i cieszenia się przyjemnością picia relatywnie najlepszego tu i teraz.

 

Na poszukiwaniach najlepszych win skupiają się głównie przedstawiciele branży winiarskiej. To bardzo dobrze, bo to oni mają być przewodnikami konsumentów po niełatwym świecie wina. Paradoksalnie jednak relacje z tych poszukiwań często sprawiają wrażenie, jakby „branża” momentami zapominała o konsumencie. Spojrzenie na wino jego zagubionymi oczami na pewno nie jest łatwe, ale przecież to on jest najważniejszy. To on ma być zadowolony z tego, że może cieszyć się (możliwie) najlepszym winem.

Warto może zatem spróbować wyobrazić sobie poszukiwania „najlepszego” polskiego wina oczami pijcy.

 

 

Co robimy, gdy chcemy nabyć produkt z określonej kategorii? Wiadomo, że chcemy, żeby produkt był dobry, bardzo dobry, albo najlepszy. Jak go szukamy? Są trzy najczęstsze drogi:

Pytamy znajomych i rodziny.

Dobrze mieć winnych przyjaciół, ale statystyki konsumpcji wina w Polsce nie pozostawiają złudzeń co do tego, że tylko niektórzy pijcy mogą liczyć na dobrą radę bliskich w kwestii wyboru wina, a w kwestii polskiego wina… jeśli macie kogo zapytać to jesteście prawdziwymi szczęśliwcami.

Idziemy do sklepu specjalistycznego.

Nawet jeśli wydaje Wam się, że to niepraktyczny sposób analogowych dziadersów to statystyki pokazują, że całkiem sporo konsumentów tak właśnie robi. Generalnie w sklepach specjalistycznych mamy szansę na dwie rzeczy: większy wybór produktów oraz kompetentnego sprzedawcę, który może nam doradzić. O ile w kwestii wina sklepy specjalistyczne mają nam coraz więcej do zaoferowania, to w kwestii polskiego wina (poza kilkoma wyjątkami) bywa dużo gorzej. Zarówno oferta jak i wiedza sprzedawcy może okazać niewystarczająca do wyboru „najlepszego” polskiego wina. Będąc już w sklepie możemy jeszcze próbować posiłkować się w naszym wyborze opisami na etykietach. Z tym też bywa różnie; coraz więcej win posiada opis pozwalający jako tako wyobrazić sobie ich specyfikę sensoryczną, ale często trafiamy wyłącznie na charakterystykę rodzinności i lokalizacji winnicy, która daje nam wyłącznie dreszczyk emocji degustacji w ciemno.

Szukamy „w Internecie”.

Wpisując w okienko wyszukiwarki internetowej „najlepsze polskie wino” dostaniemy kompilację działania jej algorytmów i biegłości administratorów stron w znajomości działania tychże algorytmów. Można próbować, ale raczej nie warto fanatycznie przywiązywać się do wszystkich wyników wyszukiwania.

Kolejny, naturalny wybór poszukującego to media tematyczne. W dzisiejszych czasach nikt chyba nie ma złudzeń, że nie wszystkiemu co napisano w Internecie można ufać…

Kiedyś wybór był dużo mniejszy media winiarskie poruszające temat polskiego wina można było policzyć na palcach jednej ręki. Dziś praktycznie każdy kto pisze o winie próbuje mierzyć się z tematem win rodzimych. Generalnie można by było stwierdzić, że to dobrze, ale niestety temat ciągle pozostaje na tyle podstępny i wymagający, że nie wszyscy autorzy są w stanie udźwignąć go w satysfakcjonujący i przydatny dla konsumenta sposób.

Którym mediom wierzyć? Każdy musi wybrać sam. Nie możecie spodziewać się, że z kimkolwiek będziecie zgadzać się zawsze i w stu procentach. Zawsze może się zdarzyć, że próbując rekomendowanego wina będziecie mieli wrażenie, że pijecie coś zupełnie innego niż rekomendujący. Na pewno warto zwrócić uwagę na doświadczenie i wnikliwość autora – od jak dawna i jak szeroko zajmuje się polskim winem. Istotna jest też oryginalność tematów – często zdarza się, naśladownictwo i bezmyślne powtarzanie zachwytów konkretnymi winami lub producentami, podczas gdy wiele świetnych etykiet pozostaje niezauważonych. Kryterium popularności medium również bywa zdradliwe; tysiące „lajków” nie dają niestety gwarancji jakości treści.

Przeważnie sprawdza się zasada, że wartość merytoryczna tekstu pozostaje odwrotnie proporcjonalna do liczby superlatyw wypisywanych przez autora na własny temat i wprost proporcjonalna do rzeczowości i przejrzystości samej recenzji wina.

W szeroko rozumiane media wpisują się również media społecznościowe, które dają dodatkowe, dość cenne źródło opinii - grupy tematyczne, najlepiej takie, w których treści zamieszczają nie tylko przedstawiciele „branży”, ale również konsumenci. Zdarza się, że tu i ówdzie rozgorzeje dyskusja zażarta niewspółmiernie do tematu… wnosząca mniej lub więcej merytoryki. Takie „potyczki” słowne są bardzo specyficzne. W branży winiarskiej, tak jak chyba we wszystkich innych branżach, ci którzy wiedzą - wiedzą swoje, a wszyscy pozostali - mają opinie. I jednych i drugich niezwykle trudno przekonać do czegokolwiek. Zwłaszcza, gdy pojawiają się emocje.

 

Żeby wybrać „najlepsze” polskie wino nie sposób uniknąć porównywania.

Istnieje szereg specjalnych, wirtualnych porównywarek i platform do oceny win. Niestety polskie etykiety są tam przeważnie dość słabo reprezentowane, a liczba ocen pozostaje mało istotna statystycznie.

Są też porównania czynione przez ekspertów, czyli konkursy winiarskie. W naszym kraju jest kilka organizowanych wyłącznie dla win polskich. Są również konkursy międzynarodowe. Niektórzy rodzimi producenci wysyłają swoje wina także na większe i mniejsze zagraniczne konkursy międzynarodowe.

Abstrahując od opinii generalnie krytykujących zasadność organizacji konkursów winiarskich, porównywanie przez ekspertów próbek win ma na celu ich możliwie sprawiedliwą ocenę. Odbywa się według ściśle ustalonych zasad i w efekcie daje jakiś rodzaj uszeregowania ocenianego zbioru win – zazwyczaj w oparciu o przyjętą punktację, która przekłada się na określone wyróżnienia (przeważnie medale). Zainteresowani tematem mogą zajrzeć np. tu:

W Polsce konkursy winiarskie ciągle mają głównie znaczenie branżowe. Mimo, że budzą dużo emocji i skutkują wieloma dyskusjami, przewijające się w nich tematy są zazwyczaj niestety bardzo odległe od tego co tak naprawdę jest w konkursach najważniejsze – od win. Organizatorzy prześcigając się w osiąganiu kolejnych „naj-” dotyczących samych konkursów, zapominają czasem, że oprócz ważnego wymiaru branżowego konkursy muszą być również wartościowe dla konsumentów. Znakomita większość pijców nie ma pojęcia jak świadomie porównywać mniej lub bardziej błyszczące, okrągłe naklejki na butelkach. Zadaniem organizatorów nie jest tylko to, żeby określony medal znalazł się konkretnej butelce, ale również o to, żeby nieco przybliżyć konsumentowi nagrodzone wino i uzasadnić jego ocenę.

Warto wspomnieć, że mamy w Polsce sporo winnic, które z takich lub innych powodów nie startują w żadnych konkursach winiarskich – wcale nie znaczy to, że wśród ich win nie ma „najlepszych”. Są winnice, które mają swój „ulubiony” konkurs i tylko w nim biorą udział. Są wreszcie tacy producenci, którzy wysyłają butelki na wszystkie albo prawie wszystkie konkursy krajowe.

Niestety medal medalowi nie równy. Najlepiej potwierdzają to przykłady win, które startują w różnych konkursach i w każdym z nich są nieco inaczej oceniane. Są oczywiście też nieliczne, ale dumne przykłady win, które wszędzie zbierają najwyższe nagrody. O konkursowych realiach wpływających na wartość medali bardzo ciekawie pisze Tomasz Prange-Barczyński.

Jeśli chcecie wyrobić sobie własne zdanie na temat tego, która naklejka medalowa najbardziej Was przekonuje zwróćcie uwagę przede wszystkim na takie elementy jak:

- regulamin konkursu – jasne zasady oceny i nagradzania

- historia konkursu – od jak dawna się odbywa

- skład jury – liczba i kompetencje jurorów oraz ich doświadczenie

- organizatora – przygotowanie merytoryczne i techniczne do organizacji konkursu

- zasięg konkursu (ogólnopolskość/międzynarodowość)

- zaufanie producentów – liczbę zgłaszanych win

- przebieg konkursu – stosunek liczby próbek do liczby komisji i do czasu przeznaczonego na ocenę

- zasady finansowania konkursu – czy koszty organizacji pokrywane są w sposób niepozostawiający wątpliwości co do bezstronności oceny i liczby przyznawanych wyróżnień.

Wszystko to przekłada się w mniejszy lub większy sposób na wartość medalu – czyli jego miarodajność w stosunku do jakości wina.

 

W normalnych, niepandemicznych realiach funkcjonuje jeszcze jedna, bardzo przyjemna forma poszukiwań najlepszego polskiego wina – degustacje komentowane. Aktualnie można znaleźć ich pojedyncze odpowiedniki w wersji wirtualnej, czy raczej hybrydowej – wino zamawiamy do domu, a komentarz oglądamy w oknie przeglądarki.

Przy degustacjach najbardziej istotne są dwa elementy: selekcja win i prowadzący. Optymalnie, jeśli kompetentny prowadzący ma możliwość przedstawienia własnej selekcji przygotowanej specjalnie na daną degustację, według konkretnego kryterium. W praktyce, unikajcie wystudiowanych tyrad „eksperta” na temat tego co powinno smakować konsumentowi. Najlepsze degustacje to takie, które polegają na przekazywaniu wiedzy i dialogu, który pozwala zarówno mniej jak i bardziej doświadczonemu pijcy zrozumieć wino.

 

 

Jedyny pewny i niezawodny sposób na znalezienie swojego, (względnie) najlepszego polskiego wina to degustowanie, degustowanie i jeszcze raz degustowanie. Zawsze w dobrym towarzystwie.

Jeśli natomiast nie macie ochoty spinać pośladków i tracić czasu na poszukiwanie „naj-”, wolicie po prostu napić się dobrego wina i świetnie się bawić – zróbcie to. Cieszcie się życiem.

 

 

 

Wszystkich zwolenników i przeciwników poszukiwania „naj-” serdecznie pozdrawiam. Zbieżność niektórych związków frazeologicznych, które pojawiły się w tekście z treściami gorących dyskusji w mediach społecznościowych nie jest całkowicie przypadkowa.