2020-09-07
Sezon enoturystyczny niebawem się skończy. W Zielonej Górze opadają jeszcze mocje po Winobraniu, praktycznie jedynym, dużym festiwalu winiarski, który odbył się w tym roku w Polsce. Może nie jest to jeszcze czas na podsumowanie…, ale na pewno dobry moment na refleksję – gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy i gdzie moglibyśmy być z polską enoturystyką.
Degustacje, pikniki, obiady, kolacje, joga, koncerty, szkolenia, konferencje, imprezy okolicznościowe… - media społecznościowe nieustannie donoszą o tabunach gości odwiedzających polskie winnice. Wino leje się strumieniami – interes kwitnie! Miłość między winiarzami i enoturystami jest silna i gorąca, a ich związek to już nie tylko przelotny romans.
Czy aby na pewno rzeczywistość poza kadrem zdjęciowym maluje się w tak różowych barwach?
Otóż jest bardzo różnie. Są winnice, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem enoturystów i większość wina sprzedają „na miejscu”; inni intensywnie walczą o gości i nawet jeśli enoturystyka nie ma dla nich szczególnego uzasadnienia ekonomicznego, to doceniają jej znaczenie promocyjne i wizerunkowe; są też takie winnice, do których nie zagląda zbyt wielu gości.
Tegoroczne, pandemiczne wakacje były ogromną szansą dla turystyki winiarskiej. Przed sezonem urlopowym wszyscy, z EnoPortalem włącznie, wieszczyli enoturystyczny przełom i totalną rewolucję. Niestety, nawet mimo wyraźnego spadku sprzedaży polskiego wina do HoReCa niewielu producentów poradziło sobie z „przestawieniem się” na klientów indywidualnych oraz podjęciem trudu rozbudowy i profesjonalizacji usług enoturystycznych. Wiele winnic, zwłaszcza tych mniejszych postanowiło po prostu przeczekać… Również turyści nie ruszyli w Polskę tak jak można to było sobie wyobrażać. Niektóre miejsca przeżywały oblężenie, inne świeciły pustkami. Obawy i/lub względy ekonomiczne wiele osób zatrzymały w domach, ogrodach i na działkach.
Sezon enoturystyczny niebawem się skończy. W Zielonej Górze opadają jeszcze mocje po Winobraniu, praktycznie jedynym, dużym festiwalu winiarski, który odbył się w tym roku w Polsce. Może nie jest to jeszcze czas na podsumowanie…, ale na pewno dobry moment na refleksję – gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy i gdzie moglibyśmy być z polską enoturystyką.
ENOTURYSTA czyli kto?
„Książkowy”, statystyczny enoturysta (z wiadomych względów znany raczej z krajów innych niż Polska) to osoba w wieku ponad 25 lat, najczęściej w przedziale 35 - 45 lat; z wyższym wykształceniem, o dochodach przynajmniej nieco wyższych od przeciętnych; pracująca na wymagającym stanowisku lub w tzw. wolnym zawodzie; mieszkaniec większego miasta; podróżujący w parze lub większej grupie (przeważnie płci męskiej). Poszukuje nowych doznań (zarówno kulinarnych jak i duchowych), kontaktu z naturą, spotkań z ciekawymi ludźmi, różnorodności i wysokiego standardu usług.
Jak teoria ma się do Polskiej praktyki? Na kompleksowe, metodyczne opracowania musimy jeszcze trochę poczekać. Doświadczenie EnoPortalu we współpracy z Winnicomanią (pierwszą i jak do tej pory jednyną firmą zajmującą się wyłącznie turystyką winiarską) i winnicami pokazuje, że specyfika enoturystów z krajów rozwiniętych winiarsko nie przekłada się na Polskie realia jeden do jednego. Poza osobami mieszczącymi się w standardowych ramach definicji turysty winiarskiego, mamy np.: sporą grupę winnych podróżników w klasie „ekonomicznej”; wielu turystów podmiejskich i wiejskich; dość dużą grupę enoturystów-winogrodników – planujących lub rozpoczynających swoją własną przygodę z winiarstwem; bardzo wielu enoturystów przypadkowych – takich, którzy będąc lub przejeżdżając przez dany region mniej lub bardziej niechcący odkrywają znajdującą się tam winnice i zaglądają do niej z ciekawości.
Należy pamiętać, że enoturysta to specjalny rodzaj pijcy polskiego wina. Tylko traktowanie go jak gościa, a nie jak klienta pozwala stworzyć dobrą i trwałą relację – o tym, że to wcale nie takie proste traktuje tekst o trudach związku producent – konsument.
Najważniejszą cechą znakomitej większości polskich enoturystów jest uśmiech na twarzy i zadowolenie. Nawet jeśli swoją przygodę z rodzimym winem i winnicami zaczęli nie do końca świadomie, czy przypadkowo, z większą lub mniejszą nieśmiałością, albo obawą, są zawsze mile zaskoczeni, a często wręcz zdumieni gościnnością i ogromem przyjemności, które mają dla nich winiarze. Wiele osób uzależnia się od enoturystyki już po pierwszym razie… To wielka radość i satysfakcja, gdy zadowoleni goście do nas wracają, nierzadko zabierając ze sobą znajomych. Turystyka winiarska jest fantastyczna!
Co mamy do zaoferowania.
Polskie winnice nie mają czego się wstydzić! W znakomitej większości oferują dobre i bardzo dobre wina – to podstawa. Reszta zależy już tylko od fantazji właścicieli i możliwości ekonomicznych projektu (dokładnie w tej kolejności). To nie prawda, że dostosowanie winnicy do świadczenia usług enoturystycznych wymaga bardzo dużych nakładów finansowych. Oczywiście inwestując w budynki i infrastrukturę do przyjmowania gości w dużej sali degustacyjnej z zapleczem gastronomicznym oraz miejscami noclegowymi mamy inny potencjał niż ktoś, kto organizuje degustacje w altanie, czy sezonowym namiocie, ale każda opcja odpowiednio przygotowana może być atrakcją dla enoturystów. Najważniejsza jest gościnność i atmosfera miejsca – nie zastąpi jej rozmach inwestycji. Zawsze najbardziej liczy się człowiek i zestaw drobnych detali, na które pozornie nie zwracamy uwagi, a bez których miejsce nie miałoby swojego klimatu i charakteru.
Mamy cały szereg winnic z pełną ofertą enoturystyczną, również w wersji premium – enoportalowa baza noclegów enoturystycznych z początku tego sezonu, oraz mnóstwo miejsc, w których nie można przenocować, ale można niezwykle przyjemnie spędzić czas nie tylko pijąc wino. Przez cały sezon winnice organizowały mniejsze lub większe imprezy; od degustacji, pikników i kolacji po koncerty i lekcje jogi – wszystkie eno-wydarzenia znajdziecie w kalendarzu EnoPortalu.
W „normalnych” warunkach co roku, w Polsce odbywa się kilkanaście dużych i bardzo dużych winiarskich festiwali – przykładowe zestawienie z 2018 roku.
Enoturystyka to bardzo przyjemna i interesująca forma spędzania czasu. Warto wkładać energię i czas w jej promocję. Kto wie, może kiedyś stanie się wizytówką naszego kraju…
Medialność polskiego winiarstwa.
Polskie winnice oferują enoturystom bardzo dużo, jest jednak jeden podstawowy problem, jednym doskwierający bardziej innym mniej – turyści nie wiedzą co na nich czeka i jakie atrakcje ich omijają. „Medialność” wielu polskich producentów wina i oferentów usług enoturystycznych pozostawia wiele do życzenia… Jest zaskakująco mało winnic, które modelowo radzą sobie z przygotowaniem i wdrożeniem atrakcyjnej oferty oraz jej promocją.
Jest wiele czynników powodujących tą sytuację; od braku umiejętności winiarza, który nie zawsze przecież jest omnibusem i specjalistą od wszystkiego, po brak potrzeby szczególnej promocji relatywnie małych ilości win, ze sprzedażą których producenci nie mają problemów. Niezależnie od przyczyny niedostatków w eno-promocji czy wręcz eno-informacji turysta pozostaje zagubiony i niedoinformowany, a często nawet nieświadomy.
O jakichkolwiek formach promocji polskiego winiarstwa i enoturystyki zagranicą praktycznie nie ma mowy i prawdopodobnie jeszcze długo nie będzie. Pojedynczy producenci podejmują od czasu do czasu jakieś symboliczne akcje, ale bez działań na poziomie krajowym nie mamy większych szans na zaistnienie w szerszej świadomości obcokrajowców jako kraj produkujący wino. Biorąc pod uwagę marginalne znaczenie winiarstwa dla Polskiej polityki jakiejkolwiek jeszcze bardzo daleka droga przed nami.
Winnice w Polsce są stosunkowo młode. Tak jak uczymy się robić wino, tak samo uczymy się przyjmować gości, pokazywać to co mamy najlepszego oraz promować nasze produkty i usługi. Mamy niesamowity potencjał i całkiem przyzwoite zaplecze – musimy tylko pozbyć się kompleksów i uwierzyć w siebie.
W kupie siła.
Nie wszystkim rodzimym producentom towarzyszy świadomość poziomu i specyfiki konsumpcji wina w Polsce – pijemy go bardzo mało; polskiego wina pijemy jeszcze mniej, a grono jego fanów jest stosunkowo nieliczne. Potrzeba bardzo dużo pracy i sporo czasu, żeby tą sytuację zmienić…
Winiarze wychodzący z ofertą do enoturystów, często zapominają również o jednej bardzo ważnej rzeczy – spojrzeniu na siebie z zewnątrz – z punktu widzenia osoby planującej wakacje. Nie każdy jest na tyle zdeterminowanym miłośnikiem polskiego wina, żeby zadać sobie trud i poświęcić czas na mozolne przeszukiwanie stron poszczególnych winnic, nie każdy udźwignie frustrację i rozczarowanie faktem, że na wielu z nich nie ma spójnej, aktualnej oferty. Turysta szuka gotowych propozycji; pakietów, szlaków, wycieczek; różnorodnych i ciekawych rozwiązań regionalnych; platform rezerwacyjnych. Wszystkiego tego ciągle jeszcze brakuje.
Informacja enoturystyczna w Polsce to niemal „wiedza tajemna”. Ponad trzy lata temu, gdy startował Polski Portal Enoturystyczny nie było żadnej, kompleksowej bazy wiedzy o polskiej enoturystyce i ofertach winnic. Dziś jest tylko nieznacznie lepiej. EnoPortal ze wszystkimi swoimi brakami – naprawdę trudno jest namówić/zmotywować niektóre winnice do pojawienia się i aktualizacji informacji w enoportalowej bazie, pozostaje największym zbiorem ofert enoturystycznych naszych winnic i wydarzeń z polskim winem . Pojawiają się nowe projekty komercyjne związane pośrednio z turystyką winiarską, ale towarzyszy im swoisty subiektywizm i wybiórczość wynikająca z oczywistych względów ekonomicznych.
Wszędzie tam, gdzie winiarze łączą swoje siły przy tworzeniu oferty enoturystycznej widać efekty wspólnej pracy. Prawie każda z winnic ma coś do zaoferowania, ale nikt nie jest w stanie zadowolić każdego turysty – tworząc „produkt” zbiorczy zyskujemy atrakcyjność i różnorodność, której nie da się osiągnąć indywidualnie.
Mimo kilku niedociągnięć i niewielkich braków przyszłość polskiej enoturystyki może wyglądać naprawdę dobrze. Potrzeba jeszcze tylko trochę czasu i odrobimy pracy.
Pamiętajcie, że EnoPortal zawsze chętnie służy radą, pomocą i współpracą…